Leszek Balcerowicz w TVP Info
Leszek Balcerowicz w TVP Info
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
2836
BLOG

Panie Balcerowicz, mówmy o faktach

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Gospodarka Obserwuj notkę 3

Nie da się wyliczyć matematycznie, gdzie powinność się zaczyna i poza którą linią ustaje. Powinność rodzi się w sercu. To jest główne założenie, na którym opiera się cały sens służby w mundurze.

W dniu 3 stycznia gościem audycji „Kod dostępu” w TVP Info był profesor Leszek Balcerowicz. Rozmowa dotyczyła między innymi decyzji rządu w odniesieniu do środków zgromadzonych w OFE. Profesor odniósł się krytycznie do tych zmian i szerzej, do polityki rządu w zakresie finansów publicznych. Dziennikarka zacytowała przy tej okazji niepochlebną wypowiedź premiera: „Balcerowicz chce ciąć do kości”. Na te słowa profesor się obruszył, replikując: - Takim emocjonalnym językiem nie można rozmawiać o racjonalnych rozwiązaniach. Mówmy o faktach! 

 
Poproszony o wskazanie kierunków, w których uzdrawiające zmiany można bardzo łatwo wprowadzić, prof. Balcerowicz wymienił „grupy zawodowe korzystające z przywileju pełnej odpłatności za pobyt na chorobowym”. Stwierdził, że obecne rozwiązanie jest niesprawiedliwe i że siłą rzeczy prowadzi do nadużyć. Obniżenie poziomu odpłatności do 80 procent byłoby korzystne dla finansów publicznych i zniechęcałoby do absencji.
 
Panie profesorze, mówmy o faktach. Czy pan je w ogóle zna?
 
Jedną z grup zawodowych, korzystających z pełnej odpłatności za pobyt na chorobowym, są mundurowi. Od kilku lat rząd prowadzi agresywną kampanię propagandową, zmierzającą do pokazania ich społeczeństwu, jako burżujów, cwaniaczków i nierobów. Do znudzenia eksploatowany jest mit o 35-letnich emerytach, którzy pławią się w bogactwie po przesłużeniu zaledwie 15 lat. Drugi mit, to ten, według którego mundurowi nie mają żadnej motywacji, aby iść do roboty, skoro z łatwością mogą symulować chorobę i dostawać za to pełne uposażenie.
 
Kwestię mundurowych emerytur zostawmy na inną okazję. Pogadajmy o tych zwolnieniach.
 
Skąd pan wie, panie profesorze, że w służbach dochodzi do nadużyć na tle absencji chorobowej? Jakimi pan dysponuje danymi źródłowymi? Jakie dane, do których pan dotarł, wskazują na skalę tych rzekomych nadużyć? Proszę pana, niech pan nie traci czasu na sformułowanie sensownej odpowiedzi. Jeśli ma ona być uczciwa, to będzie krótka – „nie mam bladego pojęcia”. A wie pan chociaż, dlaczego nie ma pan pojęcia? Bo takie dane nie istnieją. Nikt nigdy rzetelnie tej sprawy nie badał. Autorzy projektu ustawy, zmierzającej do obniżenia mundurowym odpłatności za chorobowe, w uzasadnieniu do projektu piszą, że im się coś wydaje, i że nie można wykluczyć tego, że niektórzy mundurowi rzeczywiście uczciwie korzystają ze zwolnień. Proszę sprawdzić samemu. Te kuriozalne zapisy znajdzie pan w druku sejmowym nr 1497.
 
 
Od kiedy w państwie prawa obowiązuje reguła, że brak dowodów uzasadnia podejrzenie?
 
Autorzy projektu snują żenujące brednie o tym, że obecnie przełożeni nie mają prawnych możliwości, aby kontrolować sposób realizacji zwolnienia chorobowego przez podwładnych. To jest po prostu kłamstwo. Każda formacja ma swój pion wewnętrzny. W przypadku uzasadnionych podejrzeń, przedstawiciele takich organów mogą bez przeszkód podjąć czynności kontrolne. A skąd się biorą uzasadnione podejrzenia? Ano stąd, że każdy lewus posiada określoną reputację. A ci bardziej prymitywni chętnie chwalą się tym, jak przechytrzyli system. Informacje krążą w powietrzu. Kto chce, wejdzie w ich posiadanie i dokona weryfikacji.
 
Pan Balcerowicz jest przekonany, że obniżenie odpłatności za absencję chorobową, z pełnej do osiemdziesięcioprocentowej, będzie zniechęcało do nadużyć. Albo inaczej, będzie motywowało do rzetelności.
 
Panie profesorze, na czym pan opiera swoją ocenę? Na jakich danych? Bo te, które publikuje ZUS, wskazują na coś zupełnie innego.
 
Otóż w sferze cywilnej, gdzie pracownik dostaje 80% zasiłku chorobowego, wzrasta liczba nieuzasadnionych pobytów na zwolnieniach. Czyli niższa odpłatność nie podnosi motywacji do pracy. A na czym polegają nadużycia? Na prowadzeniu prac remontowych we własnym domu, na podjęciu lepiej płatnego zajęcia u innego pracodawcy, a także na rekreacyjnych wyjazdach.
 
 
 
Cywile nadużywają zwolnień na potęgę. Mimo tego, że pobyt na nich wiąże się z utratą części uposażenia. A mundurowym przypisuje się olbrzymie nadużycia, mimo tego, że nie zebrano dosłownie żadnych danych.
 
ZUS
odpłatność: 80%
liczba kontroli: od stycznia do marca 2013 – 130 000
skala nadużyć: 16 000 (10% skontrolowanych) na kwotę 4,2 mln PLN
 
MUNDUROWI
odpłatność: 100%
liczba kontroli: 0
skala nadużyć: brak jakichkolwiek danych.
 
A może po prostu chce pan nam te pieniądze zabrać i już? Po to, aby zostało ich więcej w budżecie. Tylko, dlaczego mielibyśmy dostawać mniej? Służba w mundurze wiąże się z ryzykiem utraty zdrowia, a nawet życia. Obniżenie odpłatności za mundurowe zwolnienia co prawda zrówna nas z cywilami, ale wyłącznie w obrębie tego jednego wskaźnika. Bo pod każdym innym względem znajdziemy się nie w równej, a w o wiele gorszej pozycji.
 
Przecież mundurowi nie dostają ekstra pieniędzy za służbę w święta, czy w niedzielę. Nie płaci się nam za nadgodziny. Nie chroni nas kodeks pracy. Nasza powinność często zaczyna się tam, gdzie kończy się bezpieczna praca naszych współobywateli. Powie pan: - wielu cywili także ryzykuje, lub działa w warunkach wytężonej ofiarności.
 
To prawda. Ratownicy górniczy, ratownicy medyczni, służby dozoru technicznego w energetyce. To się wszystko zgadza. Ale to nie nam trzeba zabrać, tylko im dodać!
 
Inny argument, który może pan przywołać, brzmi: nie kłamcie, że każdy mundurowy ryzykuje życiem albo zdrowiem, bo nie brakuje u was bezpiecznych tyłowych posadek.
 
I z tym argumentem trudno się nie zgodzić. Jednak wymaga on pewnego sprostowania. Rzeczywiście, nie każdy mundurowy ryzykuje. Ale dosłownie każdy musi się liczyć z ryzykiem. Służba stoi na rozkazie. Każdy z nas ma w zakresie obowiązków, jako ostatni punkt, taki zapis – joker: „i inne polecenia przełożonych”. Przykład z ostatnich lat: turniej Euro 2012. Na wzmocnienie zabezpieczenia granicy zewnętrznej UE Straż Graniczna wysłała kilkuset funkcjonariuszy z jednostek teoretycznie „tyłowych”. Przeszli oni krótkie szkolenie odświeżające i „naprzód!”. Większość trafiła do służby w bezpośredniej ochronie granicy państwa. Bez szemrania, ofiarnie. Bo to jest właśnie służba. Nie da się rozdzielić typów stanowisk pod kątem poziomu ryzyka i według takiego podziału różnicować świadczenia. A może się da? Jak dotąd nikt dobrego sposobu nie znalazł.
 
Policjant nawet poza służbą jest policjantem. I oczekuje się od niego, że nawet w czasie wolnym będzie gotów interweniować, gdy zajdzie taka potrzeba. A przecież to może być funkcjonariusz z pionu logistycznego, na co dzień służący gdzieś w zakamarkach komendy wojewódzkiej. W Straży Granicznej do niedawna funkcjonowało takie świadczenie, według którego funkcjonariuszom służącym bezpośrednio na granicy przeliczano każdy rok służby na półtora roku wysługi. Czyli szybciej, niż ich koledzy, mogli oni korzystać z pełnego świadczenia emerytalnego. Ale to nie był mechanizm doskonały. Bo i na granicy nie brakuje takich posad, które z ryzykiem ani wzmożonym wysiłkiem nie mają żadnego związku. A w wielu przypadkach funkcjonariusze spoza placówek wykonywali naprawdę ciężką robotę, za którą nie dostawali żadnych „gratisów”.
 
W Wojsku Polskim opłaca się jechać na zagraniczną misję. Finansowo się opłaca. Ale przecież taki wyjazd to nie tylko półroczna rozłąka z najbliższymi. To także realne zagrożenie dla zdrowia i życia. W służbie państwu. Przecież to trzeba czymś człowiekowi zrekompensować. A jednocześnie zdarzają się i takie przypadki, że jakaś długorzęsa dziumdzia wyjedzie sobie na misję, aby grzać zgrabną pupę w logistycznym ciepełku. I przy okazji skasować niezłe pieniążki. Czy da się to jakoś zróżnicować?
 
A co zrobić w takiej sytuacji, gdy to służba na miejscu wiąże się z ogromnym ryzykiem? A przecież w kraju żołnierz nie dostaje jakichś kokosów. Co pan powie, panie profesorze Balcerowicz, najbliższym poległego kapitana Grzegorza Nicke? Kapitan, pośmiertnie awansowany na pułkownika, rzucił się, aby własnym ciałem osłonić podwładnego przed eksplozją granatu. W kraju, na poligonie. A nie na żadnej misji, nie w żadnym boju z talibami. Jak to można wycenić?
 
 
I właśnie o to chodzi. Tego się nie da wycenić. Nie da się wyliczyć matematycznie, gdzie powinność się zaczyna i poza którą linią ustaje. Powinność rodzi się w sercu. To jest główne założenie, na którym opiera się cały sens służby w mundurze. Ofiarność, pełne zaangażowanie i upór w obliczu trudności, to filary mundurowej profesji. Wiedzieli o tym autorzy ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, którzy w roku 2003 umieścili w jej tekście taki oto zapis [Art. 3 ust. 3] :
 
„Państwo zapewnia żołnierzom zawodowym godne warunki życia, umożliwiające oddanie się służbie Narodowi i Ojczyźnie, rekompensując odpowiednio trud, ograniczenia i wyrzeczenia związane z pełnieniem zawodowej służby wojskowej”.
 
Powyższy fragment tylko nominalnie dotyczy samych żołnierzy. W sensie merytorycznym oddaje on sens służby w każdej formacji mundurowej. O jakich ograniczeniach jest tam mowa? A choćby o poważnych ograniczeniach swobód obywatelskich, ciążących na zawodzie żołnierza i funkcjonariusza.
 
Jaki więc ma pan pomysł, panie Balcerowicz? Pomysł na służby mundurowe. Jak to zorganizować, żeby było sprawiedliwie? Zrównać zasiłki chorobowe z cywilami? Nie, to nie będzie sprawiedliwe, jeśli nie pójdą za tym zmiany w obszarze świadczeń za pracę ponadnormatywną. A jak wyliczyć, co jest ponad normę? Interwencja po służbie wobec zgrai pijanych wandali, demolujących przystanek tramwajowy? No przecież chcemy, MY – OBYWATELE, aby policjanci uważali to za normę. Aspirant Andrzej Struj też tak uważał. I już go nie ma, bo ci bandyci zadźgali go na oczach tłumu gapiów.
 
 
A może mundurowi powinni się cieszyć, że w ogóle mają robotę? I nie narzekać, bo innych spotyka jeszcze gorszy los. Kasjerki, pielęgniarki, nauczyciele - sporo tych „innych”. Ale niemało też i innych „innych”. Takich, co biorą po dziesięć tysięcy miesięcznie za nic nierobienie w Sejmie. I takich, co za darmo fruwają sobie po kraju, aby się zrelaksować w szlachetnej rozrywce na świeżym powietrzu. Sporo jest tych obrzydliwie bogatych burżujów, którzy nieustająco troszczą się o skostniałość rynku pracy i z euforią witają każdą zmianę przepisów, wbijającą ich pracowników w jawne niewolnictwo. To do których równać, panie profesorze? Jakie jest kryterium sprawiedliwości? Posłowi się należy wyższe uposażenie, a mundurowemu nie, bo nauczycielka zarabia jeszcze mniej? Ale i nauczycielce trzeba zabrać, bo przecież stażyści po średnich szkołach muszą harować za półdarmo.
 
Jeśli będziemy oczekiwać, że do służby w mundurze wystarczy wyłącznie motywacja patriotyczna, albo zapotrzebowanie na adrenalinę, to może się okazać, że w czarnej godzinie nasz kraj będzie dysponował ledwie garstką nieokrzesanych dziwaków. Jeśli natomiast oprzemy się na założeniu, że w służbach i tak jest opłacalna robota, to z kolei może się okazać, że ci, których taka motywacja zwabiła, nie będą przejawiali żadnej ofiarności, natomiast z łatwością wyliczą, co im się należy za każdą składową zakresu obowiązków. Chce pan takich służb, panie Balcerowicz?
 
Żelazne zasady ekonomii nie wystarczają do opisu potrzeb państwa w zakresie bezpieczeństwa. Głos ekonomistów jest ważny, ale niestety bardzo fragmentaryczny. Mówmy o faktach, panie profesorze. Ale najpierw je poznajmy i wysłuchajmy opinii innych.
 
Suplement:
 
W listopadzie 2013 roku profesor Balcerowicz wystąpił w audycji redaktora Lisa. Oto komentarz, który wtedy napisałem.
 
Balcerowicz u Lisa

Służby mundurowe wywalczyły sobie przywileje, bo po "drugiej stronie" była pustka. Trzeba ograniczać wpływy takich grup roszczeniowych.

Panie Balcerowicz, służby mundurowe niczego nie wywalczyły. To państwo, bardzo dawno temu, tak a nie inaczej sformułowało warunki wstępowania do służby i sprawowania jej. A teraz państwo, ustami rządowych cyników, przedstawia mundurowych, jako wrzód na zdrowej tkance społeczeństwa. Standardy socjalnego zabezpieczenia służb są na świecie zbliżone. To, co u nas próbuje się pokazywać jako "nieuzasadnione przywileje", w większości cywilizowanych państw jest normą. A mundurowi nie domagają się dla siebie więcej, niż mają. I nigdy się nie domagali. Są natomiast idealnym "chłopcem do bicia", bo jedyne, co mogą, to organizacja pikiet pod urzędami państwowymi. Dosyć tego wciskania ludziom ciemnoty. Gdzie pan, panie Balcerowicz, wyczytał jakiekolwiek żądania mundurowych, które wskazywałyby, że chcą czegoś dla siebie kosztem innych grup zawodowych? Gdzie te postulaty pomnożenia tego odrażającego bogactwa mundurowych? I jakie pan ma pojęcie o realiach funkcjonowania naszych rodzin, w większości złożonych z cywili?
 

 
 

 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka