Podobnież Gorbaczow chciał "oddać", a Geremek nie chciał przyjąć. Źródło: Facebook, profil "Bitwy Świata".
Podobnież Gorbaczow chciał "oddać", a Geremek nie chciał przyjąć. Źródło: Facebook, profil "Bitwy Świata".
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
1224
BLOG

Podobnież...

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Co z tego, że w 1938 roku "odzyskaliśmy" Zaolzie i "wygraliśmy" z Litwą dyplomatyczną przepychankę? Ostatecznie, jak jarzyny z wiersza "Na straganie", wszyscy skończyliśmy w totalitarnej zupie.

Jeden z tematycznych profili na portalu społecznościowym opublikował pewną mapę. Mapa stanowi ilustrację do historycznego newsa. News brzmi:

W 1989 r. Michaił Gorbaczow zaproponował na spotkaniu w Moskwie Wojciechowi Jaruzelskiemu zwrot Ziem Wschodnich w dwóch wersjach.
Pierwsza: zwrot Wilna, Lwowa i Krzemieńca;
Druga - okręg grodzieński z puszczą białowieską i dawne woj. Lwowskie z zagłębiem naftowym. Powodem tej propozycji było unieważnienie umów jałtańskich i chęć wzajemnego zrzeczenia się roszczeń o odszkodowania.
Wkrótce Jaruzelski przyjął propozycje Gorbaczowa w imieniu Polski. Kiedy sprawa dotarła do Warszawy, panowie Geremek, Michnik, Kuroń i Mazowiecki pojechali w pośpiechu do Moskwy i prawie na klęczkach wybłagali Gorbaczowa, aby tego nie czynił. Jakich wpływów użyli nikt nie wie, w końcu Gorbaczow przystal na ich prośby. Konsul generalny ZSRR w Krakowie p. Serdaczuk mówił o tym w obecności prof. Edwarda Prusa. Również potwierdził to poseł z Litwy do sejmu ZSRR Jan Ciechanowicz w rozmowie ze Stanisławem Sadowskim z Toronto. Podała to również prasa nowojorska. Opublikowano to w Podstawach Narodowych Nr 4 (2) 2006 r.

Posypały się komentarze. Tacy! Owacy! Zdrajcy!

Włączyłem się do dyskusji tymi słowy:

Bardzo dobrze, że do tego nie doszło. Dwa lata później powstały państwa, które są prawowitymi gospodarzami tych ziem. Gdyby posiadła je wtedy Polska, to zamiast mieć w Litwie niezbyt przychylnego sąsiada, mielibyśmy wroga. A zamiast na Ukrainie mieć przyjaciół, mielibyśmy nieugaszalny płomień nacjonalizmu. Pamiętajmy, że marszałek Piłsudski zdecydował się na oderwanie Wileńszczyzny od Litwy dopiero po tym, jak okazało się, że jego koncepcja federacyjna legła w gruzach. Ale w naszej części kontynentu strategia obliczona na uzyskanie hegemonii, kosztem słabszych partnerów, zbankrutowała ostatecznie w roku 1939. Co z tego, że rok wcześniej "odzyskaliśmy" Zaolzie i "wygraliśmy" z Litwą dyplomatyczną przepychankę o nawiązanie stosunków międzypaństwowych? Co z tego, skoro i tak, podobni do jarzyn z wiersza Brzechwy, wszyscy skończyliśmy w totalitarnej zupie. Nie tędy droga. Droga do prawdziwej potęgi wiedzie nie przez zdominowanie sąsiadów, lecz przez współpracę z nimi. Cóż nam po jakiejś Wielkiej Polsce, która w godzinie próby zostanie znowu sama. Wszak przedrozbiorowa Rzeczpospolita była do pewnego momentu potęgą. Ale gdy samotnie fikała do każdego, kto się nawinął, nie miała szans na przetrwanie. Zwłaszcza, gdy nie była skora do wewnętrznych reform. Chcemy wielkiej Rzeczypospolitej? Współpracujmy z sąsiadami i zachęcajmy do zjednoczenia się w ramach federacji. Nie byłaby to jednak Rzeczpospolita Polska, a Rzeczpospolita Trojga... Czworga Narodów. Kto o współczesności myśli kategoriami szesnastowiecznej mapy, ten może olśni współbiesiadników w pubie. Ale znajomości rzeczy nie dowiedzie.

Oczywiście i na mnie nie pozostała sucha nitka. Na szczęcie oszczędzono mi inwektyw. Ale pojawiły się podejrzenia o "ukrytą opcję ukraińską". Lub o uzależnienie od środków odurzających. W najlepszym wypadku posądzono mnie o to, że po prostu zakpiłem sobie z adwersarzy.

Dopisałem więc i to:

To wydrzyjcie Państwo "nasze" Wilno Litwinom, "nasz" Lwów odbierzcie Ukraińcom, zmuście Czechy do "zwrotu" Zaolzia. A potem pogrążcie się w oparach ułudy, która roztoczy przed Wami wizję zwycięskiej wojny z Rosją. Powodzenia, trzymam kciuki!

Mapkę znajdzie czytelnik u góry strony, a całość dyskusji dostępna jest pod tym linkiem:

Zdrajca Geremek odrzucił terytorialny dar Gorbaczowa!

Dołączyłem też drugą mapkę. Modną ostatnio. To terytorium Rzeczypospolitej Obojga Narodów w roku 1600. Ani przedtem, ani później więksi nie byliśmy. Cóż stąd, skoro sto lat później staliśmy się rosyjskim protektoratem.

Husaria? Kircholm? Odsiecz Wiednia i militarny geniusz Sobieskiego? To wszystko prawda. Ale wojsko, staczane przez nie bitwy i składające się z nich wojny, a także uzyskiwane na skutek zwycięstw w tych wojnach terytoria - to tylko narzędzia polityki. Kto tego nie pojmuje, narzędzia zużyje, politykę spartaczy, a na koniec utraci nie tylko państwowość, ale i wolność osobistą.

Dyskusji ciąg dalszy (w innej lokalizacji):

Adwersarz: Nie przesyłaj takich wypocin, pliz.

RS: Polska przedrozbiorowa pogrążyła swój byt w wojnach sukcesyjnych. I czy nazwiesz to wypociną, czy nie, fakt pozostaje faktem. A Batory obraca się w grobie, gdy ktokolwiek gloryfikuje Jaremę, albo traktuje Trylogię jako zbiór reportaży.

A:  Możesz pisać co tam chcesz ale jeśli w tekście są poważne błędy to choćby był on postępowy, to i tak jest fałszywy.

RS:  Myślę, że nie popełniłem błędów. Raczej gotów jestem rzeczywiście, aby drwić z adwersarzy, którzy roją sobie, że nam się wciąż Lwów "należy", albo że Wilno jest "nasze". Były, były nasze, choć inne narody postrzegały to odmiennie i też miały rację. Ale te ziemie zagrabił nam Związek Radziecki, nieistniejący już hegemon, na którego gruzach wyrosły niepodległe państwa. I nic nam te państwa nie są winne. A jeśli ulegniemy nacjonalistycznym pokusom, to skłócimy się znowu ze wszystkimi sąsiadami. To raczej nie będzie efektywny kapitał na wypadek konfrontacji z "koncertem mocarstw", od której może kiedyś zależeć nawet nasza niepodległość. Przykłady? Czechosłowacja AD 1938. Po I wojnie światowej to państwo próbowało odbudować dawną potęgę Czech. Stąd brzydkie ruchy przeciw Polsce. I w czarnej godzinie nasi południowi sąsiedzi znaleźli się w czarnej d*pie. Bo nikt nie był skłonny trzymać ich strony. Polska nie wyczuła w porę zmiany koniunktury i też przyczyniła się do upadku Czechosłowacji. A potem sama złożyła głowę pod topór.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Rok 1600. Ani przedtem, ani później więksi nie byliśmy. Cóż stąd, skoro sto lat później staliśmy się rosyjskim protektoratem.
Rok 1600. Ani przedtem, ani później więksi nie byliśmy. Cóż stąd, skoro sto lat później staliśmy się rosyjskim protektoratem.

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura