Dobrze wiedział i nic z tym nie zrobił!
Dobrze wiedział i nic z tym nie zrobił!
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
3011
BLOG

Dwieście Trzydzieści Jeden

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Co powinien był zrobić Piotr Stachańczyk, gdy dowiedział się i uświadomił sobie, jak wielka jest skala nieprawidłowości w strukturze organizacyjnej służb mundurowych? Powinien był powiadomić o tym swojego przełożonego, czyli ministra właściwego w sprawach wewnętrznych.


W dniu dzisiejszym wysłałem to pismo:

Robert Szmarowski                                                                                        (...)
 
 
 
Prokuratura Rejonowa
Warszawa - Śródmieście
w Warszawie
 
 
 
Z A W I A D O M I E N I E
o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa
 
 
 
Zawiadamiam, że Piotr Stachańczyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, dopuścił się nadużycia władzy poprzez niedopełnienie obowiązków służbowych, to jest czynu z artykułu 231 kodeksu karnego, czyli przestępstwa korupcyjnego.
 
Piotr Stachańczyk w dniu 19 lutego 2014 roku występował w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej, w toku debaty nad projektem ustawy o zmianie ustawy o Policji, ustawy o Straży Granicznej, ustawy o Państwowej Straży Pożarnej, ustawy o Biurze Ochrony Rządu, ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, ustawy o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego, ustawy o Służbie Więziennej oraz niektórych innych ustaw (zwanej dalej ustawą o L-4).
 
W jednej ze swych wypowiedzi Piotr Stachańczyk stwierdził:
 
„(...) Przecież państwo dobrze wiecie, że w służbach mundurowych, zwłaszcza typu Policja czy Straż Graniczna, mnóstwo ludzi pracuje w urzędach. Oni pracują w komendach oddziałów, w komendach wojewódzkich, nie wychodzą w teren, nie przesłuchują ludzi, nie prowadzą działalności pod przykryciem, tylko siedzą w pokojach i wykonują określone zadania, prowadzą analizy kryminalistyczne, zapewniają całą logistykę formacji. Jeżeli nie dostaną jakichś innych zadań, niczym się nie różnią od normalnych urzędników”.
 
Stenogram posiedzenia Senatu dostępny jest w Internecie, pod podanym niżej linkiem - cytowana wypowiedź znajduje się w części dotyczącej piątego punktu posiedzenia izby:
 
 
Według Słownika Języka Polskiego wyraz „mnóstwo” oznacza wielką liczbę czegoś. W tym wypadku chodzi o wielką liczbę żołnierzy i funkcjonariuszy. O tym, że Piotr Stachańczyk miał na myśli wszystkie służby mundurowe, w tym Wojsko Polskie, świadczy użyty przez niego zwrot „(...) w służbach mundurowych, zwłaszcza (...)”. Wyróżnił więc w swej wypowiedzi dwie formacje, jednak całość wypowiedzi dedykował wszystkim służbom mundurowym.
 
Piotr Stachańczyk w cytowanej wypowiedzi dał dowód na to, że posiada on informacje o patologicznym stanie organizacji etatowej służb i o patologiach w obrębie systemu planowania zadań dla zatrudnionych w nich żołnierzy i funkcjonariuszy. Zaświadcza o tym użyty przez niego zwrot „(...) przecież państwo dobrze wiecie (...)”. Skoro mówca wytyka słuchaczom, że dobrze o czymś wiedzą, daje tym samym dowód, że przede wszystkim o tym czymś wie doskonale on sam.
 
Fakt, że wielka liczba osób związanych stosunkiem służbowym z formacjami mundurowymi, jest zatrudniana do prac, które można by równie dobrze powierzyć cywilnym urzędnikom, dowodzi patologicznej struktury etatowej. Albowiem stosunek służbowy i nieodłączna od niego szczególna dyscyplina, to instrument, dzięki któremu żołnierze i funkcjonariusze podejmują zwiększony, w porównaniu do osób cywilnych, wysiłek fizyczny. Biorą także na siebie większe, w porównaniu do osób cywilnych, ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia podczas wykonywania obowiązków zawodowych. Te zagrażające i obciążające czynniki są rekompensowane w formie świadczeń, których zakres jest większy, niż w sektorze cywilnym. Ta różnica przejawia się w średnio wyższym uposażeniu, a także w postaci korzystniejszych regulacji w zakresie uprawnień emerytalnych oraz, jak dotąd, również w innym sposobie rozliczania pobytu na zwolnieniach chorobowych. Oprócz wymienionych, istnieją i inne różnice na korzyść żołnierzy i funkcjonariuszy, w porównaniu do osób cywilnych. Wszystkie te różnice mają rekompensować to, że osoby mundurowe wykonują swe obowiązki w innych jakościowo warunkach, niż osoby cywilne. Nie ma więc żadnego uzasadnienia dla utrzymywania etatów mundurowych tam, gdzie z tą samą efektywnością zadania może realizować urzędnik zatrudniony na etacie cywilnym.
 
Piotr Stachańczyk w swym wystąpieniu podaje przykłady patologicznych sytuacji. Nie są to przykłady trafne. Jako sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych nadzorujący pracę Straży Granicznej, Piotr Stachańczyk nie rozróżnia pojęć „analiza kryminalna” i „technika kryminalistyczna”. Efektem jest użyta przez niego w cytowanej wypowiedzi zbitka pojęciowa „(...) prowadzą analizy kryminalistyczne (...)”.
 
Zatrzymując się nad powyższym fragmentem, należy stwierdzić, że zarówno analitycy kryminalni, jak i technicy kryminalistyczni nie są w swych obowiązkach zakotwiczeni na stałe w określonej kancelarii, czy biurze. Co prawda oględziny czy ekspertyzy kryminalistyczne prowadzone są w wyodrębnionych pomieszczeniach, ale personel uprawniony do realizacji tego typu czynności jest bardzo nieliczny i stanowi głównie obsadę komórek organizacyjnych szczebla centralnego. Przykładem takiej komórki jest Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji działające w strukturze Komendy Głównej Policji. Na niższych szczeblach technicy kryminalistyczni wykonują swoje czynności głównie w terenie. Podkreślić należy, że ich wysiłek nie jest w żaden sposób limitowany warunkami terenowymi, pogodowymi lub porą doby.
 
Analitycy kryminalni co prawda najczęściej realizują swoje zadania w pomieszczeniach, ale w każdej chwili mogą być wysłani w teren, do wykonania czynności analitycznych na miejscu zdarzenia. W tym właśnie celu Samodzielne Stanowiska Analizy Kryminalnej będące na wyposażeniu komórek analitycznych szczebla oddziału Straży Granicznej, posiadają na stanie komputery przenośne, na których zainstalowano specjalistyczne oprogramowanie.
 
W innej części cytowanego wystąpienia Piotr Stachańczyk stwierdza, że jest różnica między pracą w pokojach a wykonywaniem czynności procesowych. Wskazuje na to następujący fragment „(...) nie przesłuchują ludzi (...) tylko siedzą w pokojach (...)”. Najwidoczniej nie orientuje się on, że przesłuchania ludzi prowadzone są głównie w pokojach. Szczególnie funkcjonariusze Policji dotkliwie odczuwają deficyty w zakresie metrażu, wyposażenia i ogólnego standardu tych pokoi, w których muszą przesłuchiwać ludzi.
 
Kolejny przykład, wskazany przez Piotra Stachańczyka, odnosi się do pionu logistycznego w służbach mundurowych. Według niego realizacja zadań w zakresie całodobowego transportu, zaopatrzenia w często deficytowe w służbach materiały eksploatacyjne, remonty prowadzone w prymitywnych lub niedogodnych warunkach, to atrybuty pracy zwykłego urzędnika. Zaświadcza o tym następujące stwierdzenie Piotra Stachańczyka: „(...) zapewniają całą logistykę formacji. Jeżeli nie dostaną jakichś innych zadań, niczym się nie różnią od normalnych urzędników.”
 
Przytoczone przykłady, podane przez Piotra Stachańczyka, dowodzą niepełnej znajomości materii, w której zabrał głos, angażując uwagę członków izby wyższej polskiego parlamentu. Ale można je pominąć, skoro całość wystąpienia ma taką wymowę, że wielka liczba żołnierzy i funkcjonariuszy, zamiast pełnić służbę tam, gdzie osoby cywilne wkraczać nie mogą, lub gdzie wyłącznie stosunek służby a nie pracy, zapewnia właściwą efektywność realizacji zadań, spędzają czas w pokojach, niczym nie odróżniając się od zwykłych, czyli w domyśle – cywilnych, urzędników.
 
Taki stan rzeczy znany jest Piotrowi Stachańczykowi od dawna. Od jak dawna? Trudno wskazać konkretną datę. Ale to właśnie chęć odebrania rekompensat tej wielkiej liczbie żołnierzy i funkcjonariuszy, tak podobnej cywilom, że nie sposób odróżnić, kto jest kim, była jedną z głównych przesłanek rozpoczęcia prac nad projektem ustawy o L-4. Piotr Stachańczyk może być bez najmniejszej przesady uznany za merytorycznego ojca tego projektu. Zatem data, oznaczająca moment powzięcia przez Piotra Stachańczyka informacji o opisanych przez niego patologiach, wypada chronologicznie przed datą rozpoczęcia prac nad projektem. Z całą pewnością było to na długo przed tym, nim wytknął on senatorom, że doskonale wiedzą oni o opisanych przez niego patologiach.
 
Co powinien był zrobić Piotr Stachańczyk, gdy dowiedział się i uświadomił sobie, jak wielka jest skala nieprawidłowości w strukturze organizacyjnej służb mundurowych? Powinien był powiadomić o tym swojego przełożonego, czyli ministra właściwego w sprawach wewnętrznych. Powinien był zainicjować stosowne zmiany przynajmniej w podległej mu formacji. Brak jest wiarygodnych doniesień o tym, że takie kroki Piotr Stachańczyk podjął. Można powiedzieć, że w milczeniu godził się na pogłębianie się stwierdzonych przez niego patologii. Na przykład w Policji powołano Centrum Usług Logistycznych, którego działalność nie przyniosła żadnych wymiernych korzyści, natomiast przyczyniła się do defraudacji co najmniej 10 milionów złotych. Także w Policji zabezpieczono w budżecie miliony złotych na remont gabinetu komendanta głównego oraz na utworzenie etatu adiutanta. Wszystko to w sytuacji, gdy brakuje policjantów na ulicach naszych miast, a ci, którzy je patrolują, często borykają się z brakami w zakresie środków higieny.
 
Wzmianki o powyżej wskazanych problemach znajdują się w publikacjach, dostępnych w Internecie pod niżej podanymi linkami:
 
„Komendant z rozmachem”
 
 
„Będzie zabawa”
 
 
W drugiej z wymienionych publikacji na szczególną uwagę zasługuje następujący fragment doniesienia złożonego do prokuratury przez funkcjonariusza Policji:
 
Po tym Naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego dw. z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Szcz.,  kom. A.G., przeprowadzając moje szkolenie oświadczył, że zalecenia, z którymi się właśnie zapoznałem są tzw. martwymi, na pokaz po to, aby przy ewentualnych zakażeniach nie było można sądzić się z policją o odszkodowanie. Zapytany przeze mnie oświadczył, że od lat nie widział ani też nie otrzymywał dla podwładnych żadnych środków ochrony osobistej ujętych w/w wytycznych a rękawiczki lateksowe, które są obecnie jedynym środkiem ochrony załatwił gdzieś. Komisarz G. powiedział również, żebym zapomniał o fartuchach (odzieży ochronnej), środkach chemicznej dezynfekcji, czy też maseczkach jednorazowych, ponieważ nigdzie ich na terenie administrowanym przez Komendanta Miejskiego Policji w Szcz. nie posiadają, a na zdarzeniach niejednokrotnie mając kontakt z materiałem biologicznie zakażonym chodzą bez żadnej ochrony w prywatnej odzieży, czym są w większym stopniu narażeni na ekspozycję i ewentualne zakażenia. Twierdził również, że wielokrotnie zwracał się z prośbą o zapewnienie wymaganych przez komendanta, ustawami, zarządzeniami środków ochrony osobistej. Wskazał również, prosząc mnie o interwencję, że w toaletach w Komendzie Miejskiej Policji w Szcz. oraz na podległych komisariatach nie ma mydła, wskazanych przez Komendanta płynów dezynfekcyjnych, zwykłego papieru toaletowego a nawet jednorazowych ręczników lub osuszaczy rąk, co powoduje bardzo poważne zagrożenie epidemiologiczne tym bardziej, że toalety są ogólnodostępne i korzystają z nich nie tylko pracownicy cywilni, policjanci, ale również osoby postronne (petenci), osoby zatrzymane w tym chore również zakaźnie”.
 
Z takimi niedoborami i problemami, za które odpowiedzialność spada na przełożonych, muszą radzić sobie liniowi policjanci, podczas gdy wielka liczba funkcjonariuszy pracuje w pokojach, nie różniąc się od zwykłych urzędników.
 
Co Piotr Stachańczyk zrobić był powinien, zostało określone powyżej. A co w rzeczywistości zrobił? Zainicjował prace nad projektem ustawy, której mocą żołnierze i funkcjonariusze utracą stuprocentowe świadczenie za pobyt na zwolnieniu lekarskim. Dla niego to jest adekwatna odpowiedź na problem przerostu mundurowego aparatu urzędniczego w komendach szczebla regionalnego i centralnego. Zamiast działać na rzecz wyraźnego oderwania tej istnej huby, która wysysa z służb mundurowych resztki życiowych soków, zamiast nagłośnić problem trwającego w najlepsze rozrostu struktur i mnożenia wysoko opłacanych etatów dla radców, adiutantów, dyrektorów i innych zwykłych urzędników w mundurach, Piotr Stachańczyk wybrał drogę konfrontacji z ćwierćmilionowym środowiskiem zawodowym służb mundurowych, przyjmując obelżywe dla tego środowiska uogólnienie, że wyższa zachorowalność obserwowana wśród żołnierzy i funkcjonariuszy, w porównaniu z osobami cywilnymi, wynika z innych przesłanek, niż z warunków służby.
 
Zachowując się w sposób opisany powyżej, to znaczy powstrzymując się od podjęcia adekwatnych kroków po tym, gdy powziął informacje o patologiach w etatowej organizacji poszczególnych służb, Piotr Stachańczyk stworzył przesłanki do uzasadnionego podejrzenia o to, że nie wywiązał się on ze spoczywających na nim obowiązków, to jest nie dopełnił ich. Tym samym zachodzi uzasadnione podejrzenie, że dopuścił się on czynu opisanego w artykule 231 kodeksu karnego, polegającego na nadużyciu władzy, o czym, jako obywatel zatroskany o losy państwa, niniejszym zawiadamiam.
 
Z poważaniem
           Robert Szmarowski
 

Poznaj ciąg dalszy: JAK POWIEDZIAŁ TOWARZYSZ LENIN...


Przeczytaj także Fakty na blogu Jacka Kosmatego.


Inne artykuły poświęcone problematyce rekompensat dla służb mundurowych:

Skoro jesteście tacy mądrzy

Nasi zdrowi dziennikarze

Panie Balcerowicz, mówmy o faktach


 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka