Robert Szmarowski Robert Szmarowski
5631
BLOG

POTRZEBUJEMY WIĘCEJ WOJSKA

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 72

Nasza armia miała być mała, zawodowa, mobilna i nowoczesna. Jest mała. Czy Polskę stać na większą armię? Oczywiście! Ale jej utworzenie wymagałoby ograniczenia wydatków w innych dziedzinach.

Z tą "zawodowością" sprawa pozostaje dyskusyjna. Spora część żołnierzy, to zawodowi szeregowi w służbie kontraktowej. Po dwunastu latach możliwość dalszej służby otrzymują nieliczni. Nie do końca ma oparcie w faktach, oficjalny rządowy entuzjazm, że ci najlepsi z pewnością będą mogli przejść do służby stałej.

Narodowe Siły Rezerwowe, które co prawda stanowią rezerwę WP na wypadek wojny, trudno uznać za pełnowartościowy komponent sił zbrojnych. Gdy będzie powódź stulecia, z pewnością NSR całe serce włożą w to, aby nieść pomoc. Ale wobec zdeterminowanego najeźdźcy serce to trochę za mało. Pomijając fakt, że i samych żołnierzy NSR jest za mało. Rezerwa miała liczyć 20 tysięcy, a z trudem dociągnięto do połowy tej liczby.  W trakcie formowania okazało się, że założenia organizacyjne były chybione i na kolanie opracowano korekty.

O rezerwie w dawnym rozumieniu, czyli o wyszkolonych żołnierzach, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową (ewentualnie kandydacką, w wypadku formacji podległych MSW), szkoda nawet gadać. Zasadniczej służby nie ma od dawna, a poza tym ludziska rozjechały się po świecie, za chlebem. Znaczącej siły zbrojnej z tego potencjału się nie zbuduje.

Osiemdziesiąt - sto tysięcy wojska. Oto, czym Rzeczpospolita dysponuje na wypadek wojny. Liczba satysfakcjonująca może w konfrontacji z Litwą, lub z Czechami. Ale przecież armię formuje się nie po to, aby szpanować przed mniej licznymi narodami, w dodatku sprzymierzonymi.

Dyskusja na temat wyposażenia, to strata czasu. Wiemy jak jest. Przewidziano co prawda spore wydatki w tej dziedzinie na najbliższe kilka lat. Ale teraźniejszości mglistą przyszłością się nie opędzi. Niejasne bywają warunki przetargów, dyskusyjne pozostają segmenty zakupów - krótko mówiąc rzeczywistość skrzeczy.

Idzie wojna. W każdym razie widmo wojny nie było do tej pory bardziej realne, niż ma to miejsce w ostatnich dniach. A Polska nie tylko nie ma czym wesprzeć potrzebujących Braci Ukraińców, ale i sama nie może być pewna, czy cało przejdzie przez strefę historycznego sztormu. Potrzebujemy więcej wojska! Więcej więcej więcej. O ile więcej? Wyobraźmy sobie, że Wojsko Polskie liczy nie 80, a 200 tysięcy dobrze wyekwipowanych, świetnie wyszkolonych i wspaniale zmotywowanych żołnierzy. Rosji się tym nie podbije, ale nie o podbój chodzi. Chodzi o skuteczne odstraszanie, nawet wtedy, gdy część sił zostanie skierowana na terytorium zagrożonego przyjaznego sąsiada.

Czy Polskę stać na większą armię? Oczywiście! Ale jej utworzenie wymagałoby ograniczenia wydatków w innych dziedzinach. Niezbędne byłoby do tego przyzwolenie społeczeństwa. Rząd musiałby dysponować niekwestionowanym mandatem ze strony obywateli, aby znacząco rozbudować siły zbrojne. Trudno o taki mandat w czasach dostatku i stabilności. Syte narody łatwo zapominają o dawnej niedoli i historycznych katastrofach.

Ale czas dostatku minął. Spokój i stabilność wokół Polski także są już tylko wspomnieniem. Nie będzie lepszego momentu, aby zacząć zabezpieczać się na najgorszą ewentualność. Należy pamiętać, że okres od podjęcia decyzji o doinwestowaniu i rozbudowie armii, do momentu uzyskania widocznych, realnych efektów, liczony jest nie w miesiącach, a w latach. Im później się za to zabierzemy, tym mniejsza szansa, że będziemy gotowi stawić czoła wyzwaniom, które niechybnie niesie ze sobą najbliższa przyszłość. Jeśli nie na Ukrainie, to w krajach bałtyckich, a jeśli nie tam, to na Bałkanach - Rosja będzie próbować ekspansji. Dopóki sam naród rosyjski nie zdobędzie się na większą determinację, aby wprowadzić swoje państwo na tory demokratycznego rozwoju, wschodni hegemon będzie stanowił wciąż aktywne źródło zagrożenia.

Aby ten wiecznie głodny imperialny smok nie schrupał nas za którymś podejściem, potrzebujemy więcej wojska. Dwieście tysięcy ciężkozbrojnych żołnierzy wykona swoje zadanie lepiej, niż niedozbrojona garstka chwatów.


 Przeczytaj także: JESZCZE NIE GOTOWI - dalszy ciąg rozważań o obronnej kondycji Polski

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka