To był ruch dwukierunkowy.
Chowano generała. Schodził ze sceny, prochami w dół, duchem zaś... na mocy odwiecznych wierzeń, w górę. Już późny wieczór i generał jest definitywnie pochowany.
Ale pogrzeb był okazją do tego, aby i w drugą stronę odbył się ruch.
Powyłaziło na wierzch plugawe robactwo. Robactwo wielce osobliwe. Normalny robal czułkami bada otoczenie, a jak chce jeść, to najpierw popluje, a potem zsiorbie.
A TO robactwo - nieczułe, badać niczego nie potrzebuje, a pluje bez związku z posiłkiem. Je zaś - głową.
Tępe ryje, odmóżdżony wrzask. I brak szacunku dla podstawowych wartości. Moralne ścierwo licznie ściągnęło dziś na Powązki, aby zakłócić państwowy, wojskowy pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego.
Potrafili go uszanować jego najwybitniejsi adwersarze: Michnik, Komorowski, Wałęsa. Niezależnie od tego, czy ktoś lubi ich, czy nie, ci ludzie wiele czasu spędzili w więzieniach, za sprawą decyzji aparatu podległego generałowi. Mieli więc i oni swój z generałem rachunek krzywd.
Uszanowali śmierć i chrześcijański pochówek generała także hierarchowie kościoła katolickiego w Polsce.
A zacietrzewiona swołocz, z ustami pełnymi Boga, kalecząc piękną polską mowę i z dupami podtartymi patriotyzmem, nie uszanowała jak zwykle niczego. Jako alibi, dzierżył ten motłoch podobizny Popiełuszki, Przemyka, górników z Wujka. W ich łapskach te fotografie, były niczym przepocone pończochy tłustych śmierdzących konkubin, na zakazanych gębach wiejskich obszczymurów, którym zabrakło na wódkę, więc urządzili napad na sklep GS-u.
Generale, spoczywaj w spokoju. Polsko, tęp robactwo.