Robert Szmarowski Robert Szmarowski
568
BLOG

Siedemdziesiąt lat między chwałą a obłędem

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

Nie da się jednoznacznie ocenić Powstania Warszawskiego. "63 dni chwały", "obłęd 44", katastrofa, moralne zwycięstwo.

Czy powinno do niego dojść?

Czy można było uniknąć wybuchu?

Jaki był cel?

Czy było dobrze dowodzone?

Kto wspomina z dumą, a kto z bólem?

Powstania w Warszawie nie planowano. Ta koncepcja zrodziła się w chwili, gdy kierownictwo podziemnej walki znało już wynik działań w ramach Planu Burza. Lokalne sukcesy AK, a po nich neutralizacja oddziałów i masowe wywózki do radzieckiej niewoli. Na kilka tygodni przed akcją w stolicy, z konspiracyjnych magazynów wyprowadzono poważne zasoby broni i amunicji. Stołeczna akcja pomyślana została, jako wystąpienie w roli gospodarzy wobec nadciągających ze wschodu nieproszonych gości.

Niemcy w końcówce lipca ogłosili nakaz stawiennictwa dla wszystkich dorosłych mężczyzn do przymusowych robót, ukierunkowanych na uczynienie Warszawy twierdzą. Apologeci idei Powstania utrzymują, że gdyby nie zbrojna akcja Polaków, doszłoby do masowych łapanek, wywózek i represji. A stąd tylko krok po pierwsze do rozbicia konspiracyjnych struktur, a po drugie, do samoistnego wybuchu.

Cel? Zbrojnie oswobodzić stolicę i wystąpić w roli gospodarzy wobec Sowietów. Cel? Samoobrona wobec nieuchronnych masowych represji ze strony okupanta. To ile było tych celów? I który z nich faktycznie przyświecał podziemnemu kierownictwu?

Jakość dowodzenia - sporo mówi na jej temat treść rozmów, prowadzonych tuż przed rozpoczęciem walk. Ważne podziemne osobistości deklarowały gotowość do poświęcenia bezbronnej ludności cywilnej w imię narodowego mitu. A radosny entuzjazm w odniesieniu do kwestii deficytów uzbrojenia - poraża. W toku walk jednym z najjaskrawszych przykładów nieudolności dowództwa są losy szturmów na Dworzec Gdański. Być może także bezcenne składy z magazynów na Stawkach dałoby się uratować, gdyby ktoś planował nieco mniej krótkowzrocznie.

"Zrobiłbym to jeszcze raz". "To był najpiękniejszy okres mojego życia". Prawo do takich podsumowań mają ci, którym dopisało szczęście i walczyli w składzie tych oddziałów, które mimo olbrzymich strat, przetrwały do końca powstańczej epopei. Cywile, którzy przeszli przez piekło, widzący mordowanych bestialsko swoich najbliższych, z pewnością oceniają bilans Powstania Warszawskiego mniej entuzjastycznie.

Żołnierze bili się dzielnie. Cywile ginęli męczeńsko. Dowódcy? Przywódcy polityczni? Sojusznicy? Na pewno wielu spośród przedstawicieli tych trzech grup, nie stanęło na wysokości zadania.

Nie da się jednoznacznie ocenić Powstania Warszawskiego. "63 dni chwały", "obłęd 44", katastrofa, moralne zwycięstwo. Dlaczego z takim trudem przychodzi współczesnym Polakom podjęcie cierpliwej pracy nad skatalogowaniem poszczególnych aspektów tego historycznego aktu i przeprowadzenie rzetelnej oceny każdego z nich?


 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura