Robert Szmarowski Robert Szmarowski
453
BLOG

Zanim świat ruszy tyłek

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 2

Błękitne hełmy wkroczą do Donbasu dopiero za kilka lat.

Zanim świat wkroczył na Bałkany w latach 90-tych, Chorwacja i Bośnia wykrwawiły się i niemal rozpadły, a potem Kosowarom zagroził los Ormian z okresu Imperium Osmańskiego.

Wielka jest siła inercji w demokratycznej wspólnocie narodów. Nie chciano dozbrajać Chorwatów, bo pamiętano Ustaszy, którzy w czasach Niepodległego Państwa Chorwackiego bestialstwem przerażali nawet hitlerowców. Rozumiano, że Kosowarzy, walczący z Serbią, to w dużej liczbie zwolennicy tak zwanej Wielkiej Albanii. Nie było tajemnicą, że nie tylko Serbowie, ale i pozostałe strony konfliktu, choć w zróżnicowanej skali, dopuszczają się czystek etnicznych i zbrodni wojennych.

Była też na Bałkanach konfrontacja Zachodu z Rosją. Któregoś razu lotnisko w Prisztinie opanowała gwardyjska kolumna, wydzielona z rosyjskiego kontyngentu sił rozjemczych, która pod rosyjskimi sztandarami, pomknęła na swych rączych BTR-ach, aby nieść pomoc bratniej Serbii. Dwa dni później Rosjanie pokornie zwrócili się do zachodnich żołnierzy o dostawy suchego prowiantu...

Zanim ustały walki, doszło do zbrodni w Vukovarze i w "strefach bezpieczeństwa" chronionych przez błękitne hełmy. Ginęli masowo cywile w Alei Snajperów, operujących swobodnie wraz z artylerzystami, na wzgórzach wokół Sarajewa.

Ukraińcy walczą od roku. Świat wie, że ukraiński sztab, mówiąc delikatnie, nie pracuje z optymalną efektywnością. Udział w walkach ochotniczych batalionów, firmowanych przez ruchy odnajdujące swoje źródła w tradycji UPA, blokuje masowe poparcie w polskim społeczeństwie, które w tradycji UPA odnajduje mniej chwalebne aspekty wspólnej historii. A Polska, to potencjalnie, najwierniejszy i najbardziej wartościowy sojusznik Ukrainy. Kto zaręczy, że broń, którą "im" dostarczymy, nie trafi do separatystów? Taki tam bałagan, korupcja i nieudolność. I takie ryzyko zdrady wśród generalicji.

Do tego dochodzi skomplikowana sieć powiązań ekonomicznych Zachodu z Rosją. Czasem intratnych, czasem zakładniczych, a czasem szemranych i będących domeną gangsterów w długich limuzynach i białych kołnierzykach.

Jeśli historyczną analogią do krwawych jugosłowiańskich porachunków byłyby wojny bałkańskie 1912 - 1913, to dla konfrontacji z ekspansją rosyjską naszych czasów można, jako analogię, wskazać wojnę krymską. W minionych stuleciach sprawę załatwiono w rok, najwyżej trzy. Teraz cywilizowany świat potrzebuje pół dekady, aby w ogóle wziąć się do roboty.


 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka