Służba za michę ryżu - dziękujemy Rządowi!
Służba za michę ryżu - dziękujemy Rządowi!
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
1819
BLOG

Rząd - produkt o obniżonej wiarygodności

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 0

Od początku sprawowania władzy, czyli od ośmiu lat, rząd PO – PSL traktuje służby mundurowe w sposób, który trudno wyobrazić sobie w cywilizowanym państwie. Z jednej strony mundurowi to chłopcy do bicia, których w dowolnej chwili można pokazać wzburzonemu społeczeństwu, jako sprawców wszystkich nieszczęść. Z drugiej strony służby to złota synekura dla wszystkich krewnych i znajomych królika, dla których tworzy się pozbawione treści generalskie posady, kosztem likwidowanych lub nieobsadzonych etatów na pierwszej linii.

Wiele już powiedziano o odzieraniu mundurowych z godności, o okradaniu ich z rekompensat, zwanych w populistycznej nowomowie, przywilejami. Wiele powiedziano o iście bolszewickiej „reformie”  L-4 i będących jej następstwem postulatach żołnierzy i funkcjonariuszy, aby wypłacano im wyższe uposażenie za nadgodziny i służbę w święta.

Odchodząca w niesławie ekipa zafundowała mundurowym jeszcze jeden prezent. Obietnicę podwyżek. Już w roku 2007 zaczął krążyć żarcik, że nikt ci tyle nie da, ile PO ci obieca. W roku 2011 Donald Tusk tak naobiecywał, że aby skłonić go do wywiązania się z obietnicy, mundurowi musieli wytoczyć najcięższe działa z prawnie przysługującego im arsenału. Wielotysięczne pikiety i groźba powikłań przy zabezpieczeniu turnieju Euro 2012, doprowadziły do tego, że rząd łaskawie podniósł uposażenie wszystkim mundurowym o 300 PLN brutto.

Obecnie ma to wyglądać inaczej. Nie dość, że nie ma mowy o jakichś „kosmicznych” trzystu złotych, to jeszcze waloryzacja ma mieć charakter procentowy a nie kwotowy. Chodzą pogłoski, że średnio na osobę będzie przypadać 170 PLN brutto, ale każdy dostanie inaczej, bo ma to być 4% od jakiejś nieznanej jeszcze kwoty bazowej. Cztery procent, po dziewięciu latach zastoju. Czad!

Ale to nawet nie o to chodzi, że to świadczenie niczego nikomu nie zrekompensuje. Chodzi o co innego. Zarówno podwyżka uposażeń z roku 2012, jak i ta zapowiadana, to są podwyżki o charakterze socjalnym, a nie motywacyjnym. Socjalne, czyli takie, które mają zmniejszyć tempo realnego spadku wartości uposażeń. Podwyżkę motywacyjną można dać komuś, kto ma już willę, a chciałby jeszcze saunę i basen. A nie komuś, kto ma na utrzymaniu dzieci, bezrobotną żonę i debet od dawna wysuszony na wiór.

Cztery procent od kwoty 6 tysięcy, to 240 PLN. Tyle i więcej dostaną wysocy rangą przełożeni w służbach. Jeśli ktoś dostaje na rękę 5 – 6 tysięcy, to te 240 wyda po prostu na waciki. Cztery procent od 3 tysięcy, to 120 PLN. Tyle i mniej dostaną ci, którzy w służbie dają z siebie najwięcej. Te sto dwadzieścia złotych oczywiście będzie dla nich zauważalne, ale po 9 latach zamrożenia uposażeń, nawet po uwzględnieniu tuskowego ochłapu z 2012 roku, propozycja rządu jest dla tych ludzi po prostu obelgą.

Podwyżkę obiecano na rok 2016, czyli wedle wszelkiego prawdopodobieństwa będzie ją wdrażać rząd utworzony przez innych, niż ci, którzy obiecali. Oby następna ekipa wykazała się elementarnym szacunkiem dla służb będących kręgosłupem państwa.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Mundurowi mówią jednym językiem.
Mundurowi mówią jednym językiem. Kanonizacja - definicja. Kto podlejszy? Rozliczymy się przy urnach.

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka