Robert Szmarowski Robert Szmarowski
964
BLOG

Centralny Ośrodek Drukowania Programów Szkolenia

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 0

Rocznie w COSSG w Koszalinie marnuje się kilkanaście tysięcy złotych z tytułu druku nowych wersji dokumentacji pomocniczej, na której ustawicznym ulepszaniu zdaje się koncentrować kierownictwo Ośrodka.

W koszalińskim Centralnym Ośrodku Szkolenia Straży Granicznej praca nie ustaje. Reorganizacja goni reorganizację, a programy szkolenia stają się przestarzałe już w momencie opuszczenia komory drukarki. Z „Szaolin” nadchodzą wieści, że właśnie trwa kolejna akcja ulepszania tego, co było jedynie słuszne i najlepsze zaledwie pół roku temu.

Programów szkoleń i kursów jest około dwustu, a średnio na każdy przypada 100 kart. Na tę pulę składa się sam program, jak również pakiet materiałów szkoleniowych. Jedna operacja wymiany tych pakietów, to dwadzieścia tysięcy kart. Nawet jeśli programów jest trochę mniej, to objetość niektórych z nich jest większa, więc te dwadzieścia tysięcy wydaje się wiarygodną wartością. Trzeba to pomnożyć przez liczbę egzemplarzy, którą można oszacować na poziomie dziesięciu, bo oprócz partii obowiązkowej (dla biblioteki, dla komórki organizacyjnej realizującej daną formę szkolenia etc.), wykładowcy i ich przełożeni lubią mieć swój roboczy egzemplarz, taki pobazgrany markerami. To daje dwieście tysięcy kart. Ryza ma pięćset, więc jedna taka akcja, to 400 ryz. Ryza kosztuje około 10 PLN. Sam papier do tej zabawy kosztuje więc 4000 PLN. Do tego trzeba doliczyć koszt eksploatacji drukarek, czyli resurs bębnów, tusz, toner, prąd. No i koszt utylizacji poprzedniej edycji, czyli przemiał w niszczarkach, a więc także prąd i resurs urządzeń. Łącznie 4,5 - 5 tysięcy złotych, jak nic. Takie i podobne do nich akcje, uruchamiane są co pół roku, lub częściej, czyli mamy kilkanaście tysięcy PLN wyrzuconych w błoto. Jest jeszcze jeden "surowiec", czas. Trudno go wycenić. Ale im więcej czasu wykładowca przeznacza na te bzdety, tym mniej ma go na przygotowanie dobrych zajęć, ciekawych i dopracowanych organizacyjnie. Tym mniej czasu ma na poszukiwanie nowych, aktualnych materiałów, niezbędnych do tego, by szkolenie było zgodne z celem dydaktycznym.

Rodzi się pytanie, za co biorą pieniądze dwaj panowie S, czyli komendant i jego wybitnie uzdolniony zastępca do spraw dydaktycznych. Wychodzi na to, że wciąż planują kolejne wydania programów i pakietów szkoleniowych. Oprócz tego godzinka dziennie idzie na służbowy obiadek, połączony z gospodarskim zaglądaniem w zakamarki jednostki. No i doliczyć trzeba jakieś dwie godzinki na "besztanie przez czołganie" losowo wybranej reprezentatywnej grupy respondentów. A gdy nad głowami wielkich usprawniaczy zaczyna krążyć widmo klęski genialnych projektów, to co się robi? Zarządza się reorganizację, albo nakazuje druk "wydania piątego, poprawionego" opracowań dydaktycznych.

Ciężka jest dola komendanta. Tyle spraw czeka na spartaczenie, a tak cholernie brakuje tego czasu.


Przeczytaj także:

Jestę oficerę - Centralny Ośrodek Szkolenia Straży Granicznej i ciało dowódcze.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka