To oczywiście żartobliwa przeróbka, a nie próba bezczelnej pisowskiej manipulacji obrazem.
To oczywiście żartobliwa przeróbka, a nie próba bezczelnej pisowskiej manipulacji obrazem.
Robert Szmarowski Robert Szmarowski
3343
BLOG

Amok

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 41

Kilkanaście tysięcy starszych osób w asyście kilkuset wnucząt, znowu wyległo na ulice Warszawy. Tym razem pod hasłem... No właśnie, pod jakim hasłem? My naród? A może „jestem tw”? Żądali, żeby Jarosław Kaczyński ustąpił i upajali się tembrem głosu filmowego Człowieka z Żelaza, który odczytał im preambułę polskiej konstytucji. Który to już raz? Najwytrwalsi uczestnicy marszów KOD-u tak często tego słuchają, że znają tekst na pamięć. To znaczy znaliby, gdyby regularnie zażywali lecytynę dla seniorów.

Zwolennicy KOD-u powtarzają jak mantrę, że konstytucja to świętość. Są dumni, że mamy najdłuższą preambułę na świecie. Długością autostrad nikomu nie zaimponujemy, więc jakoś trzeba sobie kompensować kłopotliwe deficyty. „My naród” etc. W wersji dla zaawansowanych dochodzi jeszcze deklamacja wybranych zapisów z ustawy zasadniczej. Szczególne wzruszenie najczęściej wzbudza ten o gwarantowanej konstytucją wolności. Hura! Hunwejbinom trzeciego wieku umyka jednak pewna subtelność. Ta mianowicie, że owa konstytucyjna gwarancja jest limitowana aktami niższego rzędu, co sprawia, że kultowy zapis pozostaje nic nie znaczącym frazesem. Nie zmieniajcie nam konstytucji, krzyczą tak zwani obrońcy demokracji. Nie zauważają, że kwalifikowana większość parlamentarna może zmienić konstytucję legalnie i w stu procentach zgodnie z duchem demokracji. Ale takie szczegóły niepotrzebnie mąciłyby piękną wizję walki z reżimem, więc na potrzeby zbiorowego transu należy je pominąć.

Rozpromieniony pan Mateusz przekazał zebranym przesłanie od Lecha vel Bolka. Dla odbiorców obdarzonych choćby elementarnym poziomem krytycyzmu, jest oczywiste, że styl przesłania wyklucza, aby autorem był Lechu. No ale przecież on tak właśnie chciałby do nich przemówić, gdyby tylko mógł z nimi być. Nie mógł, więc były z nimi jego maski. Osobliwe zestawienie. Obrona demokracji przed legalnym rządem, w masce Lecha Wałęsy, którego wyczyny jako tajnego współpracownika totalitarnej władzy wychwala się pod hasłem „warto być przyzwoitym”.

Warto być także spostrzegawczym. Oto na trybunie, jako apolityczni liderzy demonstracji, w zgodnym szyku stanęli przywódcy partii politycznych. Pan Grzegorz, pani Basia i niezawodny pan Ryszard, który sporo energii poświęcił na walkę z zasłaniającym go transparentem. Lewacy, pseudo liberałowie i dyslektyczni monetaryści wspólnie z bohaterem, który nie ma pieniędzy na dzieci, ale za to ma czas dla „my narodu”. Co łączy tych ludzi i wymierającą garstkę ich zwolenników? Lech Wałęsa? Słabe ogniwo. A gdy pęknie, co nowego znajdą? W amoku zadowolą się czymkolwiek. Jak nie trybunał, to walentynki. Jak nie preambuła, to media publiczne. Każdy powód jest dobry, żeby poruszać się na świeżym powietrzu. Uwaga jednak na nadmiar tlenu. Hiperwentylacja może zaburzyć percepcję i potem wraca człowiek z kameralnego spotkania pod chmurką, przekonany, że podskakiwał wraz z osiemdziesięciotysięczną młodzieżówką.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Trening KOD-somolca Dzień później w Gdańsku.

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka