Robert Szmarowski Robert Szmarowski
803
BLOG

Historia służbowa

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

W 1968 roku wietnamscy komuniści podjęli szeroko zakrojony wysiłek zbrojny, który w historii wojny wietnamskiej znany jest jako ofensywa Tet. Tet, to nazwa święta. Z tej okazji żołnierzom Republiki Wietnamu masowo udzielono przepustek i urlopów. Ofensywa zakończyła się sromotną militarną klęską komunistów i jednocześnie ich medialnym triumfem. Największym starciem w ramach ofensywy Tet, była krwawa miesięczna bitwa o miasto Hue. Zostało ono zajęte przez komunistów, poddane fali terroru, a następnie odbite, a przy tym niemal doszczętnie zniszczone.

W literaturze przedmiotu cytowana jest relacja jednego z amerykańskich uczestników tej bitwy. Stwierdził on, że charakter toczonych walk był zarówno dla niego, jak i jego kolegów, całkowitą niespodzianką. W ośrodku szkolenia, w USA, gdzie przygotowywano ich do wyjazdu na wojnę, nie uwzględniono specyfiki działań przeciwpartyzanckich, ale za to otrzymali solidną dawkę wiedzy o chlubnej historii swojej jednostki i sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki.

W Polsce mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Funkcjonariusze i żołnierze są katowani przeładowanymi programami szkoleń podstawowych i w późniejszym etapie, specjalistycznych, gdzie występuje rażąca nadreprezentacja tematyki historycznej. Odbywa się to pod sztandarem kształtowania etosu służby. Jakieś daty, dziwne nazwy, nazwiska protoplastów, patronów, miejsca bitew. Każda formacja ma własny bogaty pakiet męczarni historycznych.

Z całą pewnością można się bez tego obejść. Dzięki poważnej redukcji tego segmentu aktywności szkolnictwa zawodowego formacji mundurowych, można by skrócić czas trwania szkoleń, lub wypełnić go treściami, które rzeczywiście przysłużą się kursantom. Miejscem kształtowania i popularyzacji etosu służby nie są szkoły. Tym miejscem są jednostki liniowe, skąd słuchacze są delegowani na kursy, i dokąd wracają, wzbogaceni o nowe kompetencje.

Jaki sens ma wbijanie do głów przemęczonym słuchaczom, wiedzy o strukturze organizacyjnej czegoś, co kilkadziesiąt lat temu było poprzednikiem ich formacji. Jaki sens ma ubogacanie mundurowych dusz nutą i tekstem archaicznych pieśni, śpiewanych drzewiej przez antenatów, patronujących danej jednostce, czy rodzajowi wojsk. To każdy może samodzielnie odnaleźć po powrocie do domu. Internet jest wielki. Jeśli żołnierz czy funkcjonariusz identyfikuje się z własną służbą, nie potrzebuje żadnego szamana od tradycji, który zatruje mu cenny czas w placówce szkoleniowej.

I cóż komu po takiej indoktrynacji patriotyczno – historycznej, gdy w jednostce macierzystej dowódca jest imbecylem, a jego żona bryluje wśród sekretarek na innym piętrze gmachu sztabu. Albo, co gorsza, już w ośrodku szkolenia, mundurowy słuchacz zaraz po wyjściu z zajęć na temat etosu, natyka się na sadystycznego komendanta, lub jego zastępcę.

Etos buduje się poprzez przykład osobisty. Żadne okrągłe słówka nie przekonają człowieka, który został upokorzony przez wyższego rangą despotę. Najwyższy czas, aby na szczytach struktur resortów mundurowych, ktoś podjął odważną decyzję o gruntownym przeglądzie treści dydaktycznych, przekazywanych uczestnikom poszczególnych form kształcenia zawodowego żołnierzy i funkcjonariuszy. Wróg nie śpi i nie próżnuje. Gdy przyjdzie chwila prawdy, na nic nie zda się znajomość daty bitwy pod Wizną, ani nucenie pięknej pieśni o strażnicy na granicy. Natomiast bardzo pomocna będzie świadomość, że dowódca szanuje swoich podwładnych i kompetentnie zarządza ich ofiarnością.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura