Robert Szmarowski Robert Szmarowski
1405
BLOG

Pistolety i ludzie

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Polityka Obserwuj notkę 75

Nareszcie rozgorzała w Polsce dyskusja na temat powszechnego dostępu do broni palnej. Na biegunach sporu lokują się postulaty pełnej dostępności do czołgów w kioskach z gazetami i całkowitej prohibicji, obejmującej nawet fotografie pistoletów skałkowych.

Prawda leży gdzieś po środku. Rację mają ci, którzy twierdzą, że polskie społeczeństwo nie jest jeszcze gotowe na szerszy dostęp do broni. Ale mylą się, gdy snują chore wizje Polaków frustratów, którzy pierwsze, co zrobią po legalnym nabyciu pistoletu, to wyrównanie porachunków z butnym szefem, lub z niegrzeczną kasjerką hipermarketu.

Zanim damy Polakom broń, musimy zadbać o kilka rzeczy. Sprawa jest w sumie bardzo prosta. To tak, jak z samochodami i prawem jazdy. Najpierw trzeba przebadać przyszłego użytkownika serią prostych testów. Czy ma mózg, czy widzi, czy nie choruje na napadowy przykurcz palców wskazujących etc. Potem kandydat na posiadacza broni powinien przejść kilkutygodniowy kurs przygotowawczy. Tam nauczy się, którym końcem pistoletu strzelać. Nauczy się też, jak nie zginąć od własnej broni. Nie każdy się orientuje, że najwięcej nieszczęść związanych z bronią palną ma miejsce podczas jej ładowania i rozładowywania. Na tę problematykę w pierwszej kolejności należy uczulić kursantów.

Po zdanym egzaminie obywatel będzie już mógł kupić sobie pistolet. Albo rewolwer. Albo każdy typ broni palnej, jaki będzie objęty stosownym aktem prawnym. Ale na tym nic się nie zakończy. Każdy właściciel pukawki musi być zobligowany do udziału w ustawicznym podnoszeniu umiejętności strzeleckich. Jak to zrobić? Katalog pomysłów jest limitowany wyłącznie granicami wyobraźni ustawodawców.

Trzeba też zatroszczyć się o kilka drobiazgów, które składają się na prawną macierz dostępu do broni. Nie może być mowy o żadnych „gun free zone”. Czemu? Bo to właśnie tam giną bezbronni ludzie, mordowani przy użyciu nielegalnie zdobytych karabinów. Albo legalnie posiadanych pistoletów. Szkoły, kluby, dyskoteki. Jak nie islamista, to wkurzony uczeń. Gdyby w takich miejscach można było mieć przy sobie broń, liczba ofiar nigdy nie przedarłaby się do światowych mediów. Bo wilk zostałby niezwłocznie odstrzelony przez którąś z owiec.

Kultura strzelecka przekłada się bezpośrednio na obywatelską zdolność obronną. Ten, kto ma pistolet, nie przestraszy się karabinu. Ten, kto perfekcyjnie strzela do tarczy, częściej trafi wroga, niż chybi. Uzbrojeni obywatele, dysponujący ugruntowanymi kompetencjami w zakresie posługiwania się bronią strzelecką, z całą pewnością zrobią wszystko, aby odbierać życie wyłącznie temu, kto usilnie o to zabiega.


 

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka