Robert Szmarowski Robert Szmarowski
7554
BLOG

Policja - pewnie bardzo się narażę

Robert Szmarowski Robert Szmarowski Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Pewnie bardzo się narażę kolegom mundurowym, bo to, co chcę napisać, po raz pierwszy, od czasu gdy publicznie zabieram głos w sprawach dotyczących naszego środowiska, nie będzie przejawem solidarności zawodowej.

Głośno w ostatnich dniach o rażąco niedostatecznym standardzie zaprowiantowania i kwaterunku dla policjantów, którzy zabezpieczają przebieg Światowych Dni Młodzieży. W nagłaśnianiu tych nieprawidłowości przodują publikatory, które za rządów poprzedniej ekipy bez „pyknięcia brewki” w najpodlejszy sposób szkalowały ludzi munduru, wtórując oficjalnej haniebnej linii rządowej propagandy.

W sieci pojawiły się zdjęcia, przedstawiające skład suchych racji żywieniowych, wydawanych policjantom. A także fotografie dokumentujące opłakany stan pomieszczeń, w których na czas przedsięwzięcia kwaterują funkcjonariusze.

Kilka bułek, jabłko, opakowanie serka topionego, kilka opakowań wędlin typu „trójkąt szynki”. Do tego półlitrowa butelka wody. Ktoś zamieścił filmik, pokazujący porcję żurku, frapująco przezroczystego. A na kwaterach zużyte materace, tu i ówdzie stercząca sprężyna. Podobno w jednej z lokalizacji buszują karaluchy.

Tylko że wszystko to pochodzi od „anonimowych policjantów”. Oczywiście, trudno mieć pretensje, że funkcjonariusz obawia się ujawnić swoje personalia, gdy sygnalizuje coś, co uważa za rażącą nieprawidłowość. Ale anonimowość zawsze jednak obniża rangę doniesienia. Co do żurku, to zważywszy, że miała to być "brudna woda z Wisły", a zaserwowano ją w... Częstochowie, trzeba przyznać, że organizatorzy zdobyli się na spory wysiłek logistyczny.

Nie wiem, jak tam jest naprawdę, bo mnie tam nie ma. Ale:

Jak państwo wyobrażacie sobie kwestię żywienia ludzi, którzy wychodzą na cały dzień na miasto? Co mieliby dostać na śniadanie? Trzy buły z obfitą wędliną, to za mało? A przecież po powrocie dostają ciepły posiłek. Cienki żurek? Nie wiem. Może się gdzieś tak zdarzyło. Nie wierzę, absolutnie nie wierzę, aby była to norma tam na miejscu. Ile butelek wody może ze sobą zabrać funkcjonariusz? Gdzie poupycha jakiś większy zapas wałówki? Ponadto, proszę mnie sprostować, jeśli się mylę, ale każdy służbowy dyliżans przewozi zapas wody w normalnych dużych butelkach. I niech nam nie umyka także to, że półtora litra wody, to koszt około złotówki, co nie wydaje się jakimś nieosiągalnym pułapem finansowym przy indywidualnym zakupie.

Materace gniotą w dupkę? No tak, to dyskomfort. Człowiek zasługuje na godne warunki do wypoczynku po całodziennej harówie. Za mało łazienek, a zbyt wielu chętnych? Nie powinno tak być. Karaluchy? Cóż można powiedzieć - czerwona kartka dla administratora obiektu. Tylko że to nie są wczasy, a tymczasowe kwatery, na kilka dni. Na potrzeby takich przedsięwzięć uruchamia się wszystko, co jest dostępne, w tym obiekty, które na co dzień nie nadają się do umieszczenia w ofercie hotelowej. Pamiętajmy, że mowa o siłach odpowiadających dywizji i o setkach tysięcy uczestników ŚDM.

Proszę państwa, w służbie bywa różnie. Raz się trafi lepiej, smaczne jedzonko, komfortowe kwatery. A raz trafi się dużo poniżej tego, co kiedykolwiek moglibyśmy sobie wyobrazić jako desygnat pojęcia nędza.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo bardzo mnie razi, że ktoś robi z tego powodu aferę. Podejrzewam, że te sygnały oburzenia pochodzą od mundurowej młodzieży, która nie ma pojęcia, jak kiepsko może być, gdy wyślą człowieka na działania. Dyskomfort jest wpisany w służbę. I jeśli nie wynika on ze złej woli przełożonych, naprawdę nie jest rzeczą chwalebną histeryzować jak beksa i wszczynać raban, że oto formacja zdycha z głodu, podżerana przez robale.

I na koniec, do tych o gorących głowach, którzy z powyższego tekstu zrozumieli, że postuluję ścisłą ascezę:

Można odnieść wrażenie, że spora liczba rozgniewanych zapomina, czym jest dieta służbowa, lub jej odpowiednik w naturze. To jest świadczenie uzupełniające. Normalnie w domu i tak byśmy coś jedli, tak czy nie? A formacja, gdy deleguje nas do działań, wydaje nam dodatkową rację, lub kaskę. No nie róbmy jaj. Szczerze powiem, że naprawdę razi mnie postawa wielu funkcjonariuszy ze skromnym stażem.

Nie chodzi o to, by ludzi trzymać w upadlającym syfie. Ale opamiętajmy się - syf w służbie po prostu czasem się przytrafia.


Suplement autobiograficzny:

Adwersarzy, skorych do błyskotliwych ripost w stylu "w d...e byłeś i g...o widziałeś" pragnę poinformować, że przez kilkanaście lat służyłem w Straży Granicznej i choć na służbę liniową przypada z tego niewielka część, dostatecznie wnikliwie poznałem smak "przygody" ze sprężynami, robakami, syfiastym żarciem i całodziennym sterczeniem w pełnym słońcu, po powrocie z którego nie ma się gdzie umyć. Ponad dwie trzecie czasu służby w mundurze spędziłem dosłownie na walizkach.


Materiał źródłowy: Sucha micha i karaluchy - tekst portalu Na Temat

Znajdziecie tam państwo fotografie, ilustrujące omawiany problem.


 

Zobacz galerię zdjęć:

Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości