Stara mądrość głosi, że wiedza niepoparta inteligencją, jest rzeczą zbędną, natomiast inteligencja niepoparta wiedzą, jest rzeczą niebezpieczną. Po lekturze ostatnich tekstów profesora Jana Hartmana, odnoszę nieprzeparte wrażenie, że inteligentny autor nie czuje się zobligowany do dbałości o stan swojej wiedzy.
Profesor Hartman jest aktywistą Komitetu Obrony Demokracji i można go zaliczyć do najtęższych umysłów tej żałosnej karykatury ruchu społecznego. Ławkę intelektualistów mają tam w sumie jednoosobową, bo reszta ich myślicieli reprezentuje poziom gruntu: pani Środa, pani Kazia, co nie chce się zakochać, pani reżyser Agnieszka, która pragnie, żeby wróciło, to co było...
Jan Hartman nienawidzi nowej Polski, a co za tym idzie, nienawidzi partii, która w wyniku demokratycznych wyborów uzyskała mandat do samodzielnego sprawowania władzy. Mamy więc w Polsce faszyzm, a wszystko, co robi rząd, jego ministrowie i stanowiący jego polityczne zaplecze parlamentarzyści, jest z automatu totalitarne.
Antoni Macierewicz nakazał sformowanie Obrony Terytorialnej? No to będziemy mieli „armię Macierewicza”. Macierewicz miał nieszczęście publicznie stwierdzić, że najbogatszym rezerwuarem kandydatów do OT będą organizacje proobronne? No to OT będzie się składać z bojówkarzy, którzy może tam i dadzą radę zastraszyć bezbronnych strażników demokracji, ale przecież Rosję mogą jedynie, ha ha ha, rozśmieszyć.
Mariusz Błaszczak to dla Hartmana „minister policji”. Brzmi fantastycznie. Tak cudownie orwellowsko. I tak trafnie oddaje charakter opresyjnego reżimu. Minister policji wysługuje się faszystami z Obozu Narodowo Radykalnego, aby gnębić kierownictwo Komitetu Obrony Demokracji. Dowód? No, to słynne bestialskie pobicie na tym pogrzebie. Że co? Że nie ONR? Że policjanci chronili członków KOD? Wolne żarty, Hartman wie lepiej, bo co prawda wie niewiele, ale jest dostatecznie inteligentny, aby nie dać się zwieść nawet relacjom członków własnego obozu.
Minister policji oświadczył, że Polska nie ugnie się pod presją inicjatorów kryzysu migracyjnego. Grupa kilkuset czeczeńskich wahabitów usiłowała dostać się na terytorium naszego państwa, ale Straż Graniczna na to nie pozwoliła i czeczeńscy muzułmanie koczowali po białoruskiej stronie granicy. Jak tak można! – zagrzmiał Hartman. Polska pod rządami PiS-u pogrąża się w odmętach rasistowskiego szaleństwa. Zamykamy się na inne kultury, a w oczach świata błyskawicznie stajemy się jaskiniowcami. W oczach świata, panie profesorze? A nie w oczach rozhisteryzowanych nienawistników, rodem znad Wisły?
W Czeczeni nie toczy się wojna, a Polska należycie dba o nienaruszalność swoich granic. Wiele wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z próbą otwarcia nowego szlaku islamskiej migracji w głąb kontynentu. Ale Komitet Obrony Demokracji przechodzi właśnie do podziemia, więc jego aktywistom umyka wiele informacji, dostępnych na powierzchni.
Czy prof. Hartman mógłby uzupełnić zasób wiedzy, aby wypowiadać się rzeczowo? Oczywiście. I to bez konieczności podejmowania samodzielnych poszukiwań. Na przykład w kwestii Obrony Terytorialnej sam linkowałem mu materiały źródłowe, gdy na Facebooku udostępnił ten kretyński alert, że OT będzie bojówką do zastraszania opozycji.
Na koniec mam garść pomysłów, które pomogą Janowi Hartmanowi budować narrację ofiar totalitarnej władzy. Chodzi o nazwy resortów. Skoro ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji, to ministerstwo policji, chociaż ministrowi podlega także Straż Graniczna, Państwowa Straż Pożarna i Biuro Ochrony Rządu, to jaki problem, aby odpowiednio przemianować pozostałe resorty?
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – ministerstwo policji
Ministerstwo Obrony Narodowej – ministerstwo bojówek
Ministerstwo Sprawiedliwości – ministerstwo wyroków
Ministerstwo Cyfryzacji – ministerstwo kalkulacji
Ministerstwo Edukacji Narodowej – ministerstwo religii
Ministerstwo Energii – ministerstwo węgla
Ministerstwo Finansów – ministerstwo długu
Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej – ministerstwo przekopu
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa – ministerstwo hipoteki
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – ministerstwo cenzury (pomysł, zdaje się, nie mój)
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego – ministerstwo talibanu (no, wiecie, Gowin)
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – ministerstwo 500 plus
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi – ministerstwo dojenia (rozsmakuj się, czytelniku: minister dojenia powiedział...)
Ministerstwo Rozwoju – ministerstwo niedorozwoju
Ministerstwo Skarbu Państwa – ministerstwo srebrników
Ministerstwo Sportu i Turystyki – ministerstwo tresury
Ministerstwo Spraw Zagranicznych – ministerstwo obelg
Ministerstwo Środowiska – ministerstwo wycinki
Ministerstwo Zdrowia – ministerstwo zabobonu.
W sumie to aż dziwne, że profesor Jan Hartman wciąż publikuje pod własnym nazwiskiem. Przecież „1944 pamiętamy”, jak raczył wydusić dolnym otworem tajny przywódca Państwa Podziemnego, ps. Kozioł. Państwo Podziemne, to nie żarty. Panie profesorze, pan musi mieć pseudonim.
Materiały źródłowe:
Błaszczak i KOD - rzeczy nazwane po imieniu - artykuł Jana Hartmana
PiS kontra islamska czerń - artykuł Jana Hartmana
Ostre strzelanie - artykuł o "alercie" przed bojówkami
Funkcjinariusz KOD-u drwi z żołnierzy - rzeczywistość oczami "państwa podziemnego"
Świadectwo Anne Applebaum - drastyczne zdjęcia z faszystowskiej Polski
Witajcie w faszystowkiej Polsce - przeczytaj i oceń samodzielnie.