Ujadają, że demokracja jest zagrożona.
Trzeba było nie schrzanić wyborów, czyli być skromnym i pracowitym przez dwie kadencje, a nie wsuwać frykasy na koszt podatnika i rozdawać sobie tablety po sejmach, albo nagradzać wzajemnie premiami stanowiącymi pięciokrotność kosmicznych poborów.
Trzeba było mieć cokolwiek, poza butą, do zaoferowania Polakom. Zamiast tego wojsko i służby rozwalono w drobny mak, a Kopacz ze swoim uroczym ukośnym grymasem, czyli chińską podróbką uśmiechu, pląsała sobie w fontannie, albo rozkraczała się, udając policjantkę ruchu drogowego. A jak i tego jej było mało, to wyruszyła w podróż życia, żeby obrzydzać uczciwym ludziom posiłki w pociągach.
Nowak z radarami i zegarkami, Sienkiewicz z kupą kamieni, bezgłowa Piotrowska, mokrooki Arłukowicz, który pół dekady poświęcił na odizolowanie służby zdrowia od społeczeństwa, wiecznie nieubogacona ministra Mucha, wyrzucająca publiczne miliony na koncert Madonny... I tak dalej, i tak dalej. Ludzie o tym nie zapomnieli.
A teraz po utracie koryta, zamiast uznać reguły demokracji, dekabryści z regipsu skrzykują się, żeby przeprowadzić pucz.
Pierwszy chwycę za giwerę w obronie legalnego rządu.
"Jak ja was, k...y, nienawidzę"...
Dla odważnych (18+): oryginalna wersja tekstu na portalu społecznościowym.