Co jest z tą Strażą Graniczną?
Placówka Straży Granicznej w Świnoujściu.
Zatrudniają tam etatowego laureata nagród i kawalera odznaczeń. Pan jest kierownikiem grupy, mogącym się poszczycić wspaniałym bilansem dewastacji morale podwładnych. Tymczasem w kwestii nagród, działa jak śmierć - zgarnia wszystko. Odznaka Straży Granicznej? Czemu nie. Brązowy medal za zrobienie na mundurze miejsca pod brązowy medal? Czemu nie.
Ale 16 maja 2015 roku, Pan przeszedł siebie. Przyjął złoty medal za zasługi dla obronności kraju. Odznaczenie MONowskie. Za co? Może za to, że spłodził i posłał do armii pluton synów? Nie. Jego syn trafił do Policji, bez przesadnych "korowodów" proceduralnych. I to od razu na intratną posadkę.
Szwagier jakiś z tego kierownika? Niedawno w świnoujskiej placówce tak wrzało, że aż przyjechała "kumisja" z komendy oddziału. I co?
I jajco.
Przeczytaj także:
Straż Graniczna Koszalin - podwładny trafił do szpitala